Nawyki za pierwszym stołem
Jak farmaceuta może wykorzystać nawyki w codziennej pracy? Jak powtarzane codziennie czynności wpływają na jego produktywność? Kiedy nawyki za pierwszym stołem mogą być złym doradcą? Na te i jeszcze kilka innych pytań postaram się odpowiedzieć w poniższym artykule.
To, że codziennie rano wstajemy o tej samej porze, myjemy zęby po jedzeniu albo tuż przed wyjściem do pracy wybieramy konkretną drogę, a po dotarciu na miejsce zabieramy się najpierw za parzenie kawy, nie jest dziełem przypadku. Codzienna rutyna to wypracowane już od dzieciństwa i pielęgnowane latami nawyki, które kierują naszym życiem – często bez udziału naszej świadomości. Dzięki nim człowiek pierwotny mógł błyskawicznie działać w stanach zagrożenia. A gdy nie było takiej potrzeby, zaoszczędzoną w ten sposób energię wykorzystywał na inne zajęcia. Nawyki przez lata były mocno eksplorowane przez naukowców, a wyniki ich badań przyniosły wiele ciekawych informacji.
Pętla nawyku
Okazuje się, że za tworzenie nawyków, niwelowanie ich czy zastępowanie jednego nawyku innym odpowiadają określone struktury w mózgu – jądra podstawne. Charles Duhigg w rewelacyjnej książce Siła nawyku udowadnia, że za taką samą reakcję w dwóch bardzo podobnych sytuacjach odpowiada tzw. pętla nawyku. Składa się na nią nie sam zwyczaj (działanie), ale także poprzedzający go impuls, który skłania nas do działania, oraz nagroda, której oczekujemy po wykonaniu określonej czynności. W codziennej rutynie przyjmowania towaru przez farmaceutów wskazówką do wprowadzenia faktur będzie widok stosu pojemników z towarem w komorze przyjęć, a nagrodą – wydrukowane PZ, które można przekazać współpracownikowi lub też uzyskanie odpowiedzi na pytanie, czego tym razem nam wysłali. Chcąc zidentyfikować nawyki, które kierują nami w czasie aptecznych obowiązków, warto patrzeć na nasze czynności właśnie przez pryzmat wskazówki, działania i nagrody.
Nawyki – to błogosławieństwo czy przekleństwo dla farmaceuty?
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że nawyki w mrówczej pracy aptekarza są czymś naturalnym i pożądanym. Organizują pracę, zwiększają efektywność, często też okazują się zbiorem zasad i sztywnych procedur, do których praktykujący farmaceuta może się odwołać w trudnej sytuacji. Niestety, to nie do końca prawda. Co jednak, gdy przez lata utwierdzaliśmy się w jakimś przekonaniu lub działaniu, które obecnie jest już nieaktualne, a my uparcie je powtarzamy? Kształtowanie nawyków samo w sobie jest czymś pozytywnym, ale warto mieć świadomość, że równie szybko tworzymy dobre, jak i złe nawyki. I rzecz w tym, by nieustannie doskonalić nowe, lepsze nawyki – kosztem tych złych lub nieskutecznych. Nasz mózg jest z natury leniwy. Zdecydowanie preferuje myślenie szybkie i intuicyjne, nie zaś wolniejsze i analityczne, wymagające dodatkowego zastrzyku energii. Mózg farmaceutów pod tym względem nie różni się od mózgu statystycznego Kowalskiego – dąży bowiem do jak najszybszej automatyzacji działania oraz wyłączenia uwagi i świadomości z tego procesu. Zastanówmy się zatem, czy przypadkiem obsługa pacjentów z prozaicznymi problemami nie stała się w naszym przypadku właśnie taką mechaniczną procedurą? Według pętli Duhigga wyglądałoby to następująco: pada słowo-klucz, np. „gorączka”, sięgamy po paracetamol z szuflady i spodziewamy się nagrody w postaci szybkiego rozładowania kolejki. Wdrażamy tę procedurę niemal automatycznie, co sprawia, że po zatrzaśnięciu drzwi apteki nie pamiętamy twarzy obsługiwanego pacjenta, za to jego chorobę i zarekomendowany przez nas preparat jak najbardziej.
Siła nawyku u praktykującego farmaceuty ujawnia się szczególnie wtedy, gdy zmienia pracę. Trafia wtedy do apteki w innej lokalizacji, z odmiennym asortymentem, z innym profilem pacjentów cierpiących na nieco inne dolegliwości. I mimo zupełnie różnych okoliczności, jego wywiad i rekomendacje nadal są niezmienne. Sam łapię się na tym, że po ośmiu latach pracy sięgam przy konkretnych schorzeniach po produkty, które mnie zainspirowały w pierwszych trzech latach mojej zawodowej kariery – zupełnie zapominając o nowościach czy produktach alternatywnych. Na moje szczęście w tych pierwszych latach pracy obcowałem w pracy z ludźmi, którzy wzbogacili mnie o same dobre nawyki i jeszcze lepsze wybory.