„Hello Future 2” – o przyszłości farmacji
Kilka dni po zakończeniu Hello Future 2 gościliśmy w Łodzi panią mgr Annę Praszmo, która z rąk Andrzeja Niedbalskiego, prezesa PGF S.A., otrzymała klucze do głównej nagrody konkursu Hello Future – Toyoty C-RV. Wkrótce potem mieliśmy okazję, by odwiedzić panią Annę w Gogolinie i poznać jej aptekę.
Apteka, którą prowadzi mgr Praszmo, istnieje od 1873 roku (!) i jest oczywiście najstarszą placówką w Gogolinie. Co ważne, zachowało się jej oryginalne umeblowanie apteczne, a budynek, w którym się mieści, pozostał w stylu niezmienionym od wybudowania w II poł. XIX wieku.
Redakcja: Jak się Pani czuła, gdy zadzwoniono z wiadomością, że zdobyła Pani główną nagrodę w konkursie Hello Future?
Nie mogam uwierzyć – uśmiecha się pani Anna. I dodaje: - Teraz dyskutujemy w domu, kto ma nim jeździć.
Proszę o kilka słów o historii apteki.
Początkowo nosiła nazwę Engel - Apotheke. Po wojnie po nacjonalizacji nie miała nazwy. Kiedy przejęłam aptekę w grudniu 1990 r., nosiła nazwę „Pod Złotym Aniołem”, nawiązującą do tej pierwotnej. Potem przyszły czasy, kiedy przystąpiłam do grupy zakupowej i stąd od 2016 roku nazwa „Na Dobre i Na Złe”.
Czy przed przejęciem apteki pracowała w niej Pani?
Tak, ale dopiero od początku roku 1990. Zaczęłam pracę zawodową w aptece w Krapkowicach. Tutaj krótko współpracowałam z byłymi właścicielami tej apteki, ale byli to już państwo po osiemdziesiątce, którzy wkrótce przeszli na emeryturę.
Dlaczego wówczas Pani podjęła decyzję o zakupie apteki?
Tutaj w Gogolinie się urodziłam i zawsze mieszkałam. Do tej apteki przychodziłam jako dziecko. Pamiętam, że zawsze było w niej cicho jak w kościele. Nikt nie śmiał się głośno odezwać. Wtedy nawet nie przypuszczałam, że będę tu kiedyś pracować. Gdy kupowałam aptekę, była ona jedyną w mieście. Obecnie są jeszcze dwie. W Krapkowicach, gdzie zaczynałam pracę, wtedy były dwie, teraz jest dziewięć.
A jakie były motywy wyboru zawodu farmaceutki?
Zawsze mnie pasjonowały mnie tematy medyczne i chemiczne. I wybrałam pośrodku – farmację.
Pomówmy trochę o bieżących sprawach aptecznych. Czy Pani apteka prowadzi dyżury nocne?
Nasz starosta jest tak wspaniały, że od stycznia tego roku zaakceptował dyżurowanie do godziny 22. Dyżuruję co 11–12 dni. Bywa, że utarg z dyżuru to 20 zł. Zdarzało się również, że w nocy dzwonili pacjenci, mimo że dyżurowała wówczas inna apteka.
Jak duży jest zespół osób pracujących w placówce?
W tej chwili obsada to 5 osób, w tym dwie magister farmacji – ja i córka. Mąż, pracujący w branży fotograficznej, prowadzi nam księgowość.
A jak radzi sobie Pani z urlopami przy tam niewielkim zespole?
Teraz nie ma problemu, bo jest przecież córka. Wcześniej prosiłam do pomocy kolegę, który był już na emeryturze. Córka, tak jak ja, poszła na farmację, natomiast synowie na informatykę, podobnie jak mój mąż.
Jak na przestrzeni lat zmienili się pacjenci?
Są teraz bardziej uświadomieni,. Często okazuje się, że „dr Google” jest ważniejszy niż to, co my powiemy. Ale tak naprawdę oczekują rozmowy i porady, bo lekarze zazwyczaj nie mają dla nich wystarczająco dużo czasu.
A dlaczego została Pani farmaceutką?
Zawsze chciałam pomagać ludziom. Nie tylko wydaję leki. Czasami rozmowa jest dla pacjentów ważniejsza niż tabletka.
Dziękujemy za rozmowę.